Dzisiaj to już sobie sama współczuję (jeśli chodzi o ilość spraw do ogarnięcia, które zdają się piętrzyć, a nie maleć) – i zazdroszczę jednocześnie (gdy wyobrażę sobie siebie za jakieś powiedzmy trzy miesiące…Dlaczego dopiero za trzy choć startuje już w następnym? A no bo początki zapewne nie będą łatwe i nieco kilometrów będzie musiało przelecieć pod moimi kołami zanim znajdę swój rytm i zrozumiem co i jak robić najlepiej…
Ale z fajnych rzeczy, to dzisiaj Tomek, który być może dołączy do wyprawy w drugim etapie, podarował mi taśmy odblaskowe na kufry. I wyobraźcie sobie – dojeżdżając na światłach do drugiego motocyklisty – stanęłam obok przyjaciela. Zupełny przypadek! Zdarzyło Wam się to kiedyś?