Leje. Nadal nie mogę odebrać motocykla…nie dojechał jeszcze z Nowego Yorku do Chicago. Ale mam co robić! Słuchajcie okazuje się, że wyprawa motocyklem w świat, gdy jedziecie by namawiać ludzi do wspierania fundacji charytatywnych, gdy macie możliwość relacjonowania tego w telewizji i radio…wymaga dużo sprzętu, ogarnięcia tego sprzętu, czasu…a że wszystko jest dla mnie nowe… wyobraźcie sobie, że cokolwiek zajmuje wam minutę – mi zajmuje godzinę i często z marnym efektem. Ale to jest część mojej historii, bo chcę wam pokazać, że każdy zaczyna od początku, a początki mimo, że nie zawsze są łatwe – to warto się nie poddawać!